wtorek, 16 grudnia 2014

Kwestionariusz Proustaka - Julia Szychowiak



Dziś prawdziwa gratka! 

Kwestionariusz wypełnia Julia Szychowiak, poetka młodego pokolenia oraz gwiazda internetu. 

Julka wygrywa poetyckie konkursy a w wolnym czasie wrzuca na fejsa śmieszne rzeczy. Osiąga wyniki średnio 150lajków/post a jej najpopularniejszy wrzut uzyskał ponad 3 tysiące lajków. Ten spektakularny sukces skwitowała skromnie: "tak se wkleiłam, nigdy nie wiesz".

 



1.      Jaką kiełbasę cenisz sobie najbardziej?

Od czasu do czasu mam ochotę na kiełbasę myśliwską. Dlaczego? Nie wiem.


2.      Kiedy ostatnio byłaś pijana?

W ostatni weekend.


3.      A trzeźwa?

Pisałeś? Nie pij.

4.      Twój ulubiony menel?

Nie wiem, kogo miałabym wybrać. Każdy z nich jest inny, każdy jest jakiś, każdy wyraźnie konstruuje emocje. No, naprawdę nie wiem.

5.      Czy uważasz, że w Internecie jest za mało fotek oraz filmów z kotkami?

Uważam, że w internecie jest za mało zdjęć mojego pieska. Co prawda powstał z nim mem, Adelka zrobiła, i nawet zaistniał w sieci, ale, niestety, na krótko. Co z nim jest nie tak?


6.      Lubisz się w wolnym czasie krzątać?

Nie.


7.      Jak spędziłaś dzisiejszy dzień?

Byłam u dzidziusia, a później w kinie. „Ida” 6/10.

8.      Ile godzin dziennie pracujesz? Tylko szczerze. I dlaczego tak mało? Ha ha ha.

Dziewięć i pół.

9.      Jak spędziłaś ostatni weekend?

Pojechałam w odwiedziny do rodziców, robiliśmy to, co zwykle. Piliśmy i rozmawialiśmy o śmierci.


10.  Jaką miejscówkę w Krakowie lubisz najbardziej?

Restaurację KFC.


11.  A najmniej? Gdzie ostatnio spotkała Cię nieprzyjemna przygoda?

Dziękuję za pytanie.


12.  Twój najlepszy bankiet?

No kurwa.

13.  Trzy ulubione czynności?

Oglądanie telewizji.

14.  Lubisz prowadzić długie nikomu niepotrzebne dyskusje na tematy podstawowe?

Nie.

15.  Gdzie najbardziej lubisz się dobrze nażreć?

W którejś z restauracji KFC.

16.  Twoje popisowe danie to:

Zupa pomidorowa dla Adelki.

17.  Jaką potrawę wybrałabyś na ostatni posiłek skazańca?

Surowe jajko.

18.  Za co kochasz swoich ziomusiów?

No, ja też już muszę iść.

19.  Co cię najbardziej wkurza u ludzi?

Wkurza mnie u nich to, że piszą głupie komentarze na facebooku.

20.  Jeśli nie mogłabyś mieszkać w Krakowie, to gdzie byś mieszkała?

Chciałabym pokoju na Nowym Świecie.


wtorek, 9 grudnia 2014

"Krocząc wśród cieni" Lawrence Block


Kryminał telefoniczny  

Lawrence Block jest popularnym amerykańskim autorem kilkudziesięciu powieści kryminalnych, u nas jednak pisarz jest prawie nieznany. Po polsku ukazało się do tej pory zaledwie kilka jego kryminałów, opowiadających o przygodach włamywacza Bernie’ego Rhodenbarra. W październiku do polskich kin wszedł jednak film „Krocząc wśród cieni” z Liamem Neesonem w roli głównej, nakręcony na podstawie powieści Blocka z zupełnie innego cyklu. I zapewne dzięki temu równocześnie do księgarń trafił kryminał stanowiący kanwę filmu.

To dziesiąta książka z serii, której bohaterem jest niepijący alkoholik, prywatny detektyw Matthew Scudder. Nie przeszkadza to jednak specjalnie w lekturze, chociaż fabuła zawiera kilka spojlerów do poprzednich powieści ze Scudderem.




 

Mam niejaki problem z tą książką. Podczas lektury nie mogłam pozbyć się wrażenia, że autora bardziej niż intryga kryminalna i poszukiwanie okrutnych morderców okaleczających kobiety, ekscytuje temat... telefonu! I wszystkich aspektów związanych z telefonowaniem.  
Podobnie jest z bohaterami tej powieści. Zanim wymienią się spostrzeżeniami dotyczącymi śledztwa długo rozmawiają o tym skąd właśnie dzwonią, jak im się udało dodzwonić, w jaki sposób przekierowano rozmowę, oraz kto dzwonił do nich ostatnio. Dzielą się ciekawostkami na temat budek telefonicznych i plotkują o wspólnym znajomym, który kupił sobie pager. Nawet w krytycznej, pełnej napięcia sytuacji, jeden z bohaterów znajduje czas, by wyjaśnić, dlaczego założył sobie drugą linię telefoniczną. Ostatecznie to całe telefonowanie okazuje się mieć jednak niebagatelne znaczenie dla wyjaśnienia zagadki a nawet mamy do czynienia z czymś, co ośmielę się nazwać psychologicznym aspektem wykonywania telefonów. Rozpracowanie tego motywu naprowadza Scuddera na właściwy trop.

Scudder nie jest typem detektywa, który brawurowo łączy fakty, by następnie wysnuć z nich błyskotliwą hipotezę. To raczej facet, który „wychodzi” rozwiązanie. Będzie godzinami łaził po mieście, przepytując każdego świadka, będzie ślęczał całą noc nad bilingami albo aktami, z mozołem porównując cyfry i zestawiając fakty. Jego największym atutem jest cierpliwość i to dzięki niej pcha śledztwo do przodu. To zapewne dodaje powieści realizmu i autentyczności, ale odejmuje lekkości. Brak tu prawdziwych zwrotów akcji, suspensu, dynamiki. Niestety brak również mocnej puenty. Kulminacyjna scena przypomina zabawę skautów w podchody. Grupa złożona z sześciu facetów z półświatka idzie na akcję uzbrojona w jeden jedyny karabin. No wstyd!

Mocną stroną kryminałów z nurtu neo noir, chociażby w wydaniu Dennisa Lehane’a, są poruszające sceny przemocy. U Blocka nic nie dzieje się na naszych oczach, o wszystkim jesteśmy informowani pośrednio, za pomocą historii opowiadanych przez różnych bohaterów.

Kryminały noir i hard boiled od samego początku na bohaterów wybierały postaci niejednoznaczne. Mniej lub bardziej uwikłane w przestępczy proceder, działające na granicy prawa, pozbawione skrupułów, cyniczne i zepsute. Tak jest i w „Krocząc wśród cieni”. Główny bohater jest niepijącym alkoholikiem, byłym gliną, który nie ma czystej karty a zarazem ostatnim sprawiedliwym. Jego ukochana to luksusowa prostytutka, a przy tym podręcznikowa dziwka o złotym sercu. Klientem detektywa jest dealer narkotykowy, wspierany przez brata heroinistę. Na swojego asystenta zaś Scudder wybiera czarnoskórego chłopaka, żyjącego na ulicy i parającego się nie wiadomo czym, w każdym razie na pewno czymś nielegalnym. Scudder przyjaźni się z mordercami, alfonsami, hakerami i bukmacherami. Niestety przy takiej drużynie marzeń morderca, którego ścigają okazuje się zupełnie bezbarwny.

Opowieść wypełniona postaciami, z których właściwie każda zasługuje na miano antybohatera, powinna nieść solidny ładunek emocji i skłaniać do refleksji nad moralnością, granicami, zasadnością zemsty, pokusami które zmieniają ludzi. I tym czy dobry człowiek, który robi coś złego w imię zasad, automatycznie staje się zły a może nawet gorszy od tego najgorszego, bo postępuje świadomie, wręcz z wyrachowaniem. U Blocka te kwestie ulegają jednak rozmyciu. Bohaterowie przechodzą nad okropnymi wydarzeniami do porządku dziennego i wszystko tonie w jakiejś miałkiej wariacji happy endu.

Trochę ponarzekałam, ale co dziwne, to wcale nie jest książka zła! Dobrze się ją czyta, jest nieźle napisana i całkiem interesująca. Może chodzi o to, że powieść z lat dziewięćdziesiątych nie dorobiła się jeszcze patynki retro. Napisana jest zbyt niedawno, by mogła zostać określona mianem klasyki, zestarzała się jednak na tyle, że odstaje od tego do czego przyzwyczaili nas amerykańscy autorzy.

czwartek, 4 grudnia 2014

"Alex" Pierre Lemaitre




Czytelniku, bądź ostrożny!



Piszę tylko takie książki, które chciałby sfilmować Alfred Hitchcock - deklaruje Pierre Lemaitre. I rzeczywiście coś w tym jest. To zdanie powinno ustawić czytelnika przed lekturą „Alex” i wzmóc jego czujność.






O kryminałach pisać jest ciężko, cały czas trzeba bardzo uważać, by za wiele nie zdradzić i nie zepsuć innym zabawy. Z „Alex” sprawa jest chyba jeszcze trudniejsza. W moim odczuciu nawet opis z czwartej strony okładki zdradza za wiele... Na ulicy, na oczach świadka zostaje porwana młoda kobieta. Porywacz zamyka ją w ciasnej drewnianej skrzyni podwieszonej na linach w opuszczonym hangarze. I tu należałoby zakończyć opis fabuły. Bo w tej książce nic nie jest takie jak się wydaje. Zmienia się nasz stosunek do bohaterów, zmienia perspektywa i uczucia towarzyszące lekturze. Każda z trzech składających się na powieść części jest inna. Sekrety i tajemnice są dawkowane oszczędnie, by na ostatnich stronach książki ostatecznie zalać nas gwałtowną falą.
Autor daje niewiele informacji, ale każdy szczegół jest znaczący, radzę więc mieć się na baczności. To ponadto rzadki obecnie przykład kryminału bardzo skondensowanego i oszczędnego, bo mamy tu do czynienia tylko z jednym właściwie wątkiem. I mamy tylko dwa światy. Świat Alex i świat policjantów próbujących ją odnaleźć.
Ogromnym atutem są stworzone przez autora postaci - od tajemniczej Alex, na temat której nie chcę zdradzać za wiele, do ostatniej osoby na trzecim planie. Zwłaszcza ciekawe jest trio śledczych, których Lemaitre powołał do życia – dociekliwy, doświadczony przez życie karzełek, arystokratyczny dandys i chorobliwy skąpiec. Dopełnieniem tej grupy jest ich monstrualnie gruby szef oraz upierdliwy irytujący sędzia.
„Alex” posiada wszystko co powinno wyróżniać znakomity kryminał – dobrze poprowadzoną intrygę, zwroty akcji, tajemnicę, którą odkrywamy dopiero na samym końcu i ciekawych bohaterów. A ponadto jest to powieść świetnie napisana. Lemaitre jest mistrzem słowa. Tu nie ma zbędnych fragmentów, niepotrzebnego przegadania. Pisarz potrafi nadać każdemu zdaniu głębię, znaczenie i dramatyzm. Już nie mogę się doczekać następnych powieści autora, który dołączył do grona moich kryminalnych ulubieńców.